Nie jest tajemnicą, że tkaniny i przędze pochodzenia roślinnego wiążą się z cząsteczkami barwników naturalnych słabiej niż włókna pochodzenia zwierzęcego. W związku z tym wymagają dodatkowego wsparcia w procesie farbowania. Polega ono na zabejcowaniu odpowiednimi środkami, powodującymi lepsze wiązania z barwnikami. Aby kolory były trwalsze, bardziej nasycone, odporne na ścieranie, utlenianie i światło. Aby można było użyć mniej surowców do farbowania. Aby pracować efektywnie. Oczywiście zdarzają się wyjątkowe surowce barwierskie, które posiadają barwniki bezpośrednio dobrze wiążące się z tekstyliami (marzanna, sandałowiec, orzechy itp.). Jednak zdecydowana część roślin z naszego klimatu najlepiej działa wraz z bejcami.
Bejce mogą być różne, jedną z grup są sole metali, jak popularny ałun (siarczan potasowo-glinowy) czy siarczan żelaza. Siarczany te budują na powierzchni włókien swego rodzaju laki, które świetnie potem wyłapują cząsteczki barwników z kąpieli i trwale je wiążą z cząsteczkami włókien.
Inną grupą są bejce pochodzenia roślinnego, począwszy od garbników roślinnych, na roślinach akumulujących aluminium skończywszy. Rodzina symplokowatych to rośliny, których opadnięte już liście mają w sobie naturalnie związane aluminium. Mogą więc posłużyć jako alternatywa dla aluminium w proszkach (ałun, octan glinu). Niestety te krzewy nie rosną w Europie Środkowej, ale zdeterminowani mogą zakupić symplokos w postaci sproszkowanych liści.
Garbniki roślinne, nazywane w niektórych źródłach taninami, są obecne w różnych częściach roślin, często w korze i liściach. Bejcowanie nimi polega na kąpaniu włókien w wyciągu z surowców zasobnych w garbniki. Wiele naturalnych tanin pozostawia na tekstyliach podmalówkę w określonym kolorze – beżową, siną lub nawet miodową (np. migdałecznik chebułowiec, sumak octowiec, dąb czerwony). Nie jest ona zawsze pożądana, szczególnie jeśli dążymy do świetlistych, czystych kolorów cytrynowych, zimno-czerwonych itp. Wówczas najlepiej zastosować środki bejcujące nie zmieniające koloru włókien. Może to być ałun lub… bejca proteinowa z soi.
Bejca sojowa jest szczególnie lubiana przez osoby nieprzekonane z różnych powodów (zdrowotnych, ekologicznych itp.) do bejc z soli metali. Pozwala ona na wyraźne wzmocnienie podatności włókien roślinnych na barwniki naturalne. Jest prosta w wykonaniu, zupełnie bezpieczna (nie wdychamy żadnych oparów), nie wymaga podgrzewania i nie pozostawia podmalówki (jak to czynią taniny). Oczywiście proteiny roślinne w połączeniu z włóknami roślinnymi nie dadzą takich efektów, jakie uzyskamy na wełnie czy jedwabiu. Jednak różnica w wybarwieniach jest łatwo zauważalna i osobiście zachęcam, żeby takiej bejcy spróbować przynajmniej raz w życiu 🙂
Co jeszcze warto wiedzieć? Otóż bejca sojowa i bejca ałunowa dają czasami inne kolory, a na pewno inne odcienie. Nie ma na to stałej reguły, ale w miarę zdobywania doświadczenia jest coraz łatwiej przewidzieć, które barwy wydobywa soja. Przykładowo, z marzanny barwierskiej otrzymamy podobne kolory, ale chłodniejsze niż przy zastosowaniu ałunu. Z kolei zioła i liście drzew na bejcy sojowej dadzą ciepłe odcienie żółtego, zdecydowanie bardziej miodowe i złamane, niż na bejcy ałunowej. A w przypadku roślin bogatych w barwniki antocyjanowe, soja jest lepszym wyborem niż ałun, bo buduje kolory bardziej intensywne i trwalsze, jak również ciekawe odcienie po rozwinięciu kąpieli siarczanem żelaza – bo jedno nie koliduje z drugim.
A jak taką bejcę przygotować? Jak zabejcować tkaniny? O tym piszę w skondensowanej instrukcji, którą dla Was przygotowałam. Jest darmowa i gotowa do pobrania w sklepie pod linkiem: https://dzikiebarwy.com/sklep/produkt/bejca-proteinowa-instrukcja/
Wystarczy ją wydrukować na kartce A4, złożyć i nastawić swoją bejcę 🙂 Powodzenia!
czy można zabejcować gotowym mlekiem sojowym?
Można wszystko, ale takie mleko ma mało protein.