Każdy może spróbować barwienia naturalnego w domu, w pracowni artystycznej, kuchni letniej czy garażu. Poza faktyczną ochotą, pewną ilością czasu, potrzeba do tego trochę sprzętu. Nie jest on wyjątkowo specjalistyczny i w większości znajduje się w gospodarstwie domowym. Ponieważ jednak często na zajęciach wyrażacie swoje zrezygnowanie, że nie macie jak i gdzie farbować roślinami, że nie macie ekwipunku i to Was zniechęca… postanowiłam wyjść naprzeciw i pokazać, że farbowanie roślinami nie jest aż tak wymagające.
Szczególnie łatwe w obsłudze farbiarstwo powinno być dla tych, którzy świetnie czują się w kuchni. Chodzi o sprawność manualną oraz wyczucie, swego rodzaju intuicję kucharza 🙂 Jednak nie zrażajcie się, jeśli w kuchni jesteście gościem – ja na gotowanie „miewam” ochotę, a już na farbowanie „mam”.
A dlaczego to porównanie kuchenne? Bo większość sprzętu potrzebnego do gotowania, jak również miejsce pracy, przypomina kuchnię i właśnie tam możecie z powodzeniem przeprowadzać swoje próby barwierskie. Przy zachowaniu środków ostrożności, o których zaraz wspomnę.
Co nam potrzeba do przeprowadzenia roślinnego farbowania?
1. Dostęp do wody.
Podczas procesu barwierskiego często korzystamy z bieżącej wody, więc dobrze mieć blisko zlew lub umywalkę. Z tego właśnie powodu doprowadziłam wodę bieżącą do pracowni, w której na co dzień pracuję.
2. Kuchenka gazowa lub elektryczna.
Kuchenka gazowa jest o tyle łatwiejsza, że na gazie nasza kąpiel barwierska zawsze szybciej się rozgrzeje, niż na kuchence elektrycznej. Zdaje się również, że gaz jest wciąż surowcem tańszym niż prąd. Ale jeśli nie macie kuchenki gazowej pod ręką, taka elektryczna też jest w porządku. Ja wszystkie warsztaty i próby barwierskie przeprowadzam korzystając z kuchenek elektrycznych.
3. Garnek, gar, kocioł.
Wielkość garnka zależy od ilości surowca barwierskiego oraz objętości tkanin, które będziemy barwić. Do próbek wystarczy mały, 2l garnek, ale już do pofarbowania np. spódnicy przyda się większy, 20-30 litrowy.
4. Kije do mieszania, łyżki.
Kije są niezbędne do mieszania kąpieli barwierskiej oraz do wyciągania z gara tego, co już zabarwione. Ja zaczynałam od kijów, własnoręcznie struganych przez chłopaka, ale w pewnym momencie spróbowałam drewnianych łyżek kuchennych. Muszę przyznać bez sentymentu, że dobry kij jest niezastąpiony 🙂
5. Sitko
Sitko może być metalowe lub plastikowe. Ważne, by miało dość gęste oczka. Będzie służyło do odcedzania roślin z wywaru.
6. Wiadro
Wiadro, a najlepiej dwa lub trzy, ułatwią nam pracę. Przydadzą się do odcedzania, przelewania i tymczasowego przechowywania kąpieli barwierskiej oraz mokrych roślin i tkanin.
7. Waga
Waga będzie niezbędna do ważenia zarówno roślin, jak i tkanin, a także zapraw. Moja to zwykła waga kuchenna z dokładnością do 1 grama.
8. Rękawiczki
Rękawiczki gumowe, nylonowe lub nitrylowe, w zależności od Waszych preferencji. Uchronią nas one przed brudem, ale także przed sparzeniem. Nie trzeba wkładać ręki do gorącej kąpieli barwierskiej, ale czasem musimy przytrzymać nasze tkaniny podczas wyciągania, czasem też przy mieszaniu „chlapnie się” siebie samego. Wiele farbiarzy używa grubych gumowych rękawic sięgających aż do przedramienia. To te dostępne w sklepach gospodarstwa domowego. Pozwalają one uniknąć wlania się cieczy tuż przy nadgarstku. Osobiście nie przepadam za grubymi rękawiczkami, jako że nigdy nie pracuję w rękawicach w domu i jestem przyzwyczajona, by dokładnie odczuwać, co trzymam. Podczas barwienia używam najczęściej rękawiczek medycznych mocno przylegających, bo tylko one są jak druga skóra 🙂
9. Fartuch
Nie ma go na filmie, ale zakładam, że tak jak w kuchni, tak jak w garażu, tak jak w pracowni twórczej – macie go pod ręką 🙂 Mój fartuch jest foliowy lub z impregnowanej tkaniny. Oczywiście, że wolę miękkie bawełniane lub lniane fartuchy, ale tkanina bez impregnacji nie chroni dokładnie. Wierzcie mi – już wiele sukienek poplamiłam podczas barwienia 🙂
A teraz sprawa bardzo ważna – środki bezpieczeństwa!
Kilka istotnych zasad, do których należy się stosować, by nie ucierpieć podczas naturalnego farbowania.
1. Nigdy nie używajcie sprzętu barwierskiego do gotowania. Najlepiej wyznaczyć sobie garnek i sitko, których już nigdy nie użyjemy do przyrządzania jedzenia i tych właśnie używać do farbowania.
2. Powietrza! Farbowanie to farbowanie, nawet naturalne może podczas dłuższej i regularnej pracy przy kotle drażnić drogi oddechowe. Osobiście się o tym przekonałam, nie tylko farbując indygo. Każda roślina wydziela sporo zapachów, ponadto, gdy używamy zapraw, ich cząsteczki też się unoszą w powietrzu. A zatem jak tylko możecie, wietrzcie pomieszczenie. Otwierajcie okna, starajcie się nie oddychać cały czas nad kotłem barwierskim. Na pewno zaś nie „zaciągajcie” się oparami z kotła. Jeśli to możliwe, nawilżajcie gardło, popijając wodę.
3. Nie jedzcie podczas barwienia. Nie mówię o roślinach, ale o posiłkach i przekąskach.
4. Używajcie wyłącznie roślin rozpoznanych jako nietoksyczne. To tylko barwierstwo, ale jeśli nie potrafimy zidentyfikować gatunku, lepiej nie zbierajmy go. Wszak będzie nam towarszyszył podczas suszenia, a potem podczas gotowania.
To bardzo podstawowe zasady, które pozwolą Wam uniknąć niebezpieczeństw i uciążliwych dolegliwości związanych z farbowaniem roślinami. Bardziej szczegółowe, związane z poszczególnymi roślinami zasady, będziemy zgłębiać kolejno, podczas dalszej pracy.