Czarny bez, znany pod nazwami dziki bez czarny, bez lekarski oraz nazwami ludowymi: hebdziak, bezd, best, bezg, to jedna z niewielu lokalnych roślin barwierskich, stosowana od zarania dziejów na naszych terenach. Nie dość, że surowiec jest powszechnie dostępny, łatwy w rozpoznaniu, to jeszcze „koszerny” – rekonstruktorzy mogą go użyć w odtwarzaniu wczesnośredniowiecznych tekstyliów. Krzewy bzu czarnego rosną nawet w ścisłej tkance miejskiej, ale poza tym spotkamy je na łąkach, miedzach, w lasach czy zaroślach. Właśnie teraz jego gałęzie uginają się pod ciężarem kiści ciemnych owoców. Można je wykorzystać nie tylko na dżemy, ale również do farbowania włókien.
Klasyczna kąpiel barwiąca to efekt wygotowania owoców i odcedzenia płynu. Aby naprawdę skorzystać ze zbiorów i mieć satysfakcję z pracy z bzem, trzeba jednak zwrócić uwagę na kilka aspektów.
Po pierwsze, owoce czarnego bzu to… owoce 😉 Mają w sobie wiele cukru i kwasów, ich fermentacja następuje wkrótce po zebraniu z krzewu. Polecam przyrządzić kąpiel barwiącą i przeprowadzić farbowanie w ciągu jednej doby. Co więcej, samo podgrzewanie i gotowanie owoców czarnego bzu nie powinno trwać dłużej niż 2 godziny. Natomiast, można je zostawić do przestudzenia w kotle, zanim odcedzimy kąpiel. Potem włókna też mogą leżakować w kąpieli, ale nie dłużej niż kilka-kilkanaście godzin.
Po drugie, ilość. Z tego surowca korzystamy najczęściej zaraz po zebraniu z krzewów. Nie jest łatwo owoce bzu wysuszyć, aby farbować w proporcji „sucha roślina : sucha tkanina”. Dlatego, pracując z mocno soczystymi owocami trzeba przyjąć ich orientacyjną ilość, opartą raczej na obserwacji. Gotujemy bzu tyle, ile wejdzie do garnka, ewentualnie po rozgotowaniu miażdżymy i dorzucamy kolejną porcję. KONIECZNIE należy dobrze odcisnąć, wycisnąć sok z owoców podczas odcedzania kąpieli, dzięki czemu odzyskamy z nich więcej barwnika.
Osoby zdeterminowane, aby przechować surowiec na kolejne miesiące, mogą owoce zamrozić. W środowisku farbiarskim są dwie sprzeczne opinie na temat wydajności takich mrożonych owoców, jedni mówią, że ich moc słabnie, inni, że nic to nie zmienia. Nie mając jednak innej opcji zawsze warto spróbować i najwyżej osiągnąć mniejsze nasycenie. Ja po mrożeniu nie zauważyłam znaczącej różnicy.
Kolejna sprawa to zapach. Jest zwyczajnie nieprzyjemny, a do tego szkodliwy. W owocach czarnego bzu występuje trujący gaz: cyjanowodór. Kiedy smaży się z nich powidła, to w otwartych naczyniach, właśnie po to, aby uwolnić ten gaz. Farbowanie warto natomiast przeprowadzić przy otwartym oknie, ze stałym dopływem powietrza.
Dalej, barwniki obecne w owocach bzu to antocyjany. Barwniki te występują w wielu innych roślinach i ich organach, w kwiatach, owocach, liściach, rzadziej w korze lub drewnie. Znanych jest kilkaset antocyjanów pochodzenia naturalnego i około 100 wytwarzanych syntetycznie. W poszczególnych gatunkach występuje od kilku do kilkunastu antocyjanów, które charakteryzują się zróżnicowaną barwą, od pomarańczowej (!) poprzez różne odcienie czerwieni i fioletu, aż do barwy niebieskiej. Są to związki bardzo wrażliwe na pH otoczenia, od którego zależy ich kolor. Antocyjany są nietrwałe w środowisku wodnym i łatwo ulegają przemianom. PH powoduje zmiany według zasady: w środowisku kwaśnym (pH < 3) mają kolory czerwone i różowe, w środowisku obojętnym (pH = 7) barwę fioletową, natomiast w środowisku zasadowym (pH > 11) ich zabarwienie staje się niebieskawe, a nawet zielonkawe. Dla farbiarza jest to o tyle istotna informacja, że otrzymawszy różowy odcień na tkaninie barwionej owocami czarnego bzu (ale również: owocami jagód, kwiatem ketmii szczawiowej, owocami tarniny, wiśni itp.), po wypłukaniu tej tkaniny w wodzie o pH 7 możemy liczyć się z utratą różu na rzecz fioletu… A gdy do tego dodamy mocno zasadowe mydło, najczęściej na naszych oczach wszystko zmieni się na sino-zielono-szary kolor.
Owoce czarnego bzu najlepiej farbują włókna pochodzenia zwierzęcego. Jedwab zachowuje swoje wybarwienia na długo, wełna jest wrażliwa na zmiany pH, ale nie aż tak mocno, jak bawełna. Co do włókien pochodzenia roślinnego, tutaj z pomocą może przyjść bejca sojowa.
Na tej fotografii zebrałam tekstylia farbowane w ubiegłych latach, widać wyraźnie, że kolory zachowały się na jedwabnych wstążkach oraz, w mniejszym stopniu, na dzianinie wełnianej (50% wełny, 50% poliestru) oraz wełnie parzonej (100% ). Pozostałe tkaniny, te jasno-różowo-szarawe, to bawełna i len. Wszystkie barwniki jakby z nich wyparowały.
Na zdjęciu poniżej efekty farbowania owocami bzu. Pofarbowałam wełnę z merynosów i tencel w postaci przędzy, a także filc (80% wełny 20%wiskozy) oraz bawełnianą flanelę bejcowaną mlekiem sojowym. Próbki wełniane były bejcowane ałunem i kamieniem winnym, ale to nie wpłynęło na wybarwienia. Natomiast bejca sojowa zapewniła ciemne odcienie. Część próbek farbowałam wyłącznie w owocach, a do części dodałam siarczan żelaza. Wszystko gotowało się ok. godzinę w dwóch garnkach, a potem leżakowało kilkanaście godzin w kąpielach. Połowę wszystkich próbek wypłukałam w kranówce o pH 7, a połowę wyszorowałam w naturalnym szarym mydle o pH 10. Widać, jak bardzo mydło wpłynęło na „czyste” owoce bez dodatków. Natomiast owoce z siarczanem żelaza zmieniły się w kierunku szarej, seledynowej zieleni. Flanela bejcowana soją niewiele się zmieniła, co nastraja pozytywnie do stosowania takiej kombinacji w przyszłości. Jednakże, trzeba pamiętać, że flanela ma specyficzny rodzaj struktury na jednej stronie powierzchni, co powoduje lepsze przyswajanie koloru (zjawisko optyczne, po prostu na włosiu kolor osadza się z wszystkich stron i buduje ciemniejszą plamę). A zatem taka kombinacja niekoniecznie da podobne efekty na gładkim batyście.
Czy więc warto farbować owocami bzu? Według mnie tak 🙂 Najbardziej pewne w tej przygodzie są niespodzianki.
*** Ciekawostka: Antocyjanowe barwniki są na szeroką skalę wykorzystywane do „kolorowania” produktów spożywczych i kosmetycznych. Prym tutaj wiodą czerwone winogrona, z których, po tłoczeniu pozyskuje się skórki mocno nasycone antocyjanami. W dalszej obróbce ekstrahuje się z niej barwniki, wytwarzając koncentrat winogronowy.