Moja przygoda z farbowaniem tkanin zaczęła się w 2006 roku, kiedy byłam studentką na Wydziale Tkaniny i Ubioru łódzkiej ASP. Były to farby chemiczne, a jakże. Wtedy poznałam barwienie techniką shibori, druk transferowy, sitodruk, stemple… W pracowni warsztatowej przesiadywałam całymi dniami i nawet nocami, bo drukowanie i barwienie materiałów wciągnęło mnie całkowicie. Ostatecznie mój dyplom magisterski to były kolekcje oparte na autorskich technikach tworzenia struktur, trójwymiarowości i optycznej głębi, ale miłość do malowania na tkaninach została głęboko w sercu.
Barwniki z łąki
W 2014 roku wróciłam do tematu od strony zawodowej, prowadząc pierwsze warsztaty barwienia apaszek i wtedy to zetknęłam się z naturalnymi barwnikami. To nie był przypadek, w tamtym czasie poszerzałam moją wiedzę o roślinach leczniczych i jadalnych, zbierając ich sporo na okolicznych łąkach i testując na sobie 😉 W dużym skrócie, do listy jadalnych i uzdrawiających dołączyły te, które mają w sobie barwniki. To były gatunki łatwo rozpoznawalne, takie jak nawłoć, wrotycz, brzoza… Jednocześnie dokonałam pierwszego zakupu barwników roślinnych do tkanin. I wtedy już naprawdę nie było odwrotu.
Pierwszy zakup barwników naturalnych
Pierwsze kupione barwniki pamiętam bardzo dobrze: marzanna barwierska, modrzejec kempesziański oraz indygo. Zestaw całkiem zasobny w pigmenty, rośliny pełne mocy… Nie miałam wtedy dużej wiedzy o roślinach barwierskich, te gatunki wybrałam kierując się lakonicznym opisem producenta w sklepie. Muszę przyznać, że jako osoba początkująca miałam za kryterium doboru oczywiście nasycenie włókien kolorem. Im bardziej kolorowo, tym lepiej 🙂 Znasz to uczucie? Myślę, że towarzyszy wielu osobom zaczynającym farbowanie ręczne. Interesuje nas intensywność wybarwienia, zaraz potem trwałość. Dopiero z czasem, kiedy częściej farbujemy, dotykamy różnych aspektów, takich jak łatwość farbowania, wydajność barwnika, użycie zaprawy, odcienie – czy nam się naprawdę podobają itd. Potem, dochodzi strona ekologiczna – czy to lokalne, czy gatunek zagrożony, czy mogę potem wykorzystać surowiec na kompost itd., itp. Dalej, inne wartości, które są dla każdego ważne. Dla mnie np. ważne jest, by to był barwnik z rośliny, a nie ze zwierzęcia.
moje pierwsze tkaniny farbowane roślinami – fot. Alexandra Galambova
Amatorsko czy profesjonalnie
Czy moje pierwsze doświadczenie z zakupionymi barwnikami było pozytywne? Tak, ale głównie dlatego, że użyłam ich sporo więcej, niż było trzeba 🙂 A także dlatego, że pachniały obłędnie, a węch to mój ulubiony zmysł. Tkaniny po farbowaniu miały piękne odcienie ceglanej czerwieni (z marzanny), nasyconego fioletu (z modrzejca) oraz granatu (kadź była chemiczna, z hydrosulfitem). Dziś wiem, że nie skorzystałam z potencjału tych roślin do końca, np. mogłam z marzanny osiągnąć piękny róż. Nie wiedziałam też, jak traktować kadź indygo, aby się nie utleniała i służyła na długo. Coś tam udało się pofarbować, więc byłam szczęśliwa. Mając to doświadczenie za sobą, wiem, co doradzić osobie początkującej.
Jak wybrać odpowiednie barwniki roślinne na początek? Skorzystaj z czyjegoś doświadczenia
Przede wszystkim zachęcam do zapoznania się z barwnikami w ogóle, z techniką: jak się farbuje, jak się pracuje z niektórymi roślinami, jakie mają mocne i słabe strony. Mając wiedzę, jesteśmy w stanie podjąć dobrą dla siebie decyzję. A skąd czerpać wiedzę? Dobrą pierwszą inwestycją będzie kurs naturalnego farbowania lub przekrojowy podręcznik na ten temat. A więc zobaczmy, jak farbują inni, które barwniki wybierają osoby doświadczone i dlaczego. Właśnie to pytanie, dlaczego, jest istotne, abyśmy nie utknęli w czeluściach Internetu. Tam pełno powierzchownych, niepopartych niczym informacji o barwieniu szpinakiem, trawą, jeżynami i utrwalaniu solą kuchenną. Fajnie, zabawowo brzmi, ale efekty też jest zabawowy, nie zaś trwały.
Warto na początek sięgnąć po literaturę: poczytać blogi o barwieniu, obejrzeć krótkie nagrania w mediach społecznościowych wprost z pracowni. Chodzi o to, by podejrzeć praktyka, a nie teoretyka.
fot. Marta Chudzik
Książki o naturalnym farbowaniu tkanin i ubrań
Polecam też dobrą książkę, która pozwoli zapoznać się z tematem przed zakupem garnka i barwników. W tej chwili są dostępne 3 polskojęzyczne książki na temat farbowania naturalnego, w tym jedna z naszej pracowni. Pozostałe to biblia XX wieku, czyli Tuszyńska i jej książka o farbowaniu wełny (niestety bez obrazków) oraz nowość, wydana w 2020roku książka Kasi Feimy-Stasińskiej, znanej w środowisku archeolożki i rekonstruktorki historycznej. Ta pozycja ma kilka rysunków, na końcu kilka fotografii kolorów z wczesnośredniowiecznej palety barw. O naszej książce pewnie słyszeliście, a jeśli nie, to warto zajrzeć tutaj i przeczytać kilka recenzji: LINK
fot. Magda Draga
TOP 10 barwników naturalnych do farbowania tkanin
Kiedy już nasycisz się wiedzą i praktyką z warsztatów, przychodzi moment… na zakup pierwszych barwników do samodzielnej pracy. Przygotowałam listę barwników dla osoby początkującej w temacie. Kierowałam się przede wszystkim łatwością przygotowania kąpieli barwiącej, wydajnością surowca, możliwościami osiągania kolorów na różnych typach włókien oraz ilością odcieni, jakie można wydobyć z jednego susz. Ważne kryterium to paleta barw – moja lista zawiera wszystkie kolory podstawowe i ich wariacje.
- marzanna barwierska – kłącze (czerwony, różowy, pomarańczowy, łososiowy, fioletowy, kakaowy, bordowy, karminowy, ceglany)
- brzoza brodawkowata – liście (słoneczny żółty, zielony, khaki)
- dąb – kora (beżowy, brązowy, szary, czarny)
- modrzejec kempesziański – drewno (fioletowy, szarofioletowy, niebieski, czarny, brązowy)
- krwawnik – ziele (limonkowy, ciemnozielony)
- indygo (błękitny, niebieski, granatowy)
- drzewo sandałowe – drewno (różowy, fioletowy, cynober, łososiowy)
- kruszyna pospolita – kora (miodowy, złoty, musztardowy, różowy, brunatny)
- olsza czarna – szyszki (beżowy, brązowy, ugier, stare złoto, szary, czarny)
- orzech włoski – owocnie (brązowy, czekoladowy, beżowy, czarny)
Mając te barwniki jesteśmy w stanie stworzyć praktycznie każdy kolor. Pierwsze cztery gatunki roślin wytłuściłam, jako te najłatwiejsze w użyciu, a zarazem dające wszystkie podstawowe kolory, jakich najczęściej szukamy. Z tych podstawowych można potem tworzyć całe tonacje, włącznie z czernią i szarością. Widzisz więc, że wystarczy, że zapoznasz się bliżej z 5 gatunkami roślin barwierskich, aby osiągnąć naprawdę dużo barw!
Kolejne na liście jest indygo z indygowca, wyłącznie ze względu na unikatowe odcienie niebieskiego (niemożliwe do osiągnięcia za pomocą innych barwników). Natomiast indygo dedykuję osobom, które są po warsztatach farbowania tym barwnikiem lub pewnie czują się w temacie barwienia. Dalej proponuję sandałowca, jako źródło niezwykłych odcieni różu i cynobru oraz lokalne surowce z drzew i krzewów – kruszyna, olsza i orzech zbudują bogatą paletę brązów i ugrów, zupełnie oryginalnych i nie nudnych. Czasami mogą dać kolor zbliżony do złota lub starego złota – bezcenne!
Co jeszcze potrzebujesz, aby zacząć farbowanie?
Do kilku podstawowych barwników roślinnych warto dodać zaprawy/bejce, gdyż to one często decydują o sukcesie. Na pewno dobrze mieć w zanadrzu ałun – zaprawę w proszku, wydobywającą odcienie żółtego oraz czerwieni i fioletu. Ałun dosłownie podbija kolor danej rośliny, wzmacnia go i nasyca. Zarazem utrwala na włóknach. Bez niego jako bejcy czerwień na bawełnie jest niemal niemożliwa.
Poza tym możesz zainwestować w siarczan żelaza, kolejną zaprawę metaliczną w proszku. Żelazo ma za zadanie zbudowanie szarości i czerni z kory dębu lub zielni z krwawnika i brzozy.
Mieszanki barwników
Jeśli na poważnie zajmiesz się farbowaniem tkanin, ubrań i włóczek, to na pewno szybko dotrzesz do momentu, w którym sięgniesz po mieszanki. Jest to opcja wyboru konkretnego koloru w postaci mieszanki kilku barwników roślinnych. Te gotowe miksy powstały po wielu latach naszych doświadczeń i łączą w sobie niezwykłe właściwości różnych roślin. Dobrane w odpowiednich proporcjach tworzą coś podobnego do dobrej kompozycji zapachowej… lub po prostu mieszanki pigmentów w farbach malarskich. A może z biegiem czasu stworzysz własne mieszanki ulubionych surowców roślinnych?